Nie wiem jak po tak długim czasie zacząć od nowa.. Tyle się przecież wydarzyło przez te ponad pół roku.. Przyznam, że właściwie chciałam już zarzucić to pisanie, ale mama poprosiła bym spróbowała w tym wytrwać. Powiedziała, że doskonale mnie rozumie, bo też już od wielu lat walczy z tą słabością. W swoim życiu wiele razy zaczynała się za coś brać a potem tego nie kończyła lub nie kontynuowała na skutek zniechęcenia. Ale ostatecznie bardzo często żałowała, że się poddała a wznawiać cokolwiek zawsze było jej głupio. Mama bardzo by nie chciała, żebym przeżywała coś podobnego i żeby towarzyszyło mi poczucie niezadowolenia z siebie, niespełnienia albo co gorsze poczucie winy. No i wbrew moim zamiarom zrobiło się bardzo poważnie, ale musiałam te kilka zdań poświęcić na małe wyjaśnienie. :)
Oczywiście tych co z przyjemnością śledzili moje losy i czekali na dalsze, najmocniej przepraszam i obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by ponownie na tak długo się nie "zawiesić".
Nie będę może nadrabiać zaległości, bo to chyba nie za bardzo by mi wyszło. Wspomnę tylko o tym, że od ostatniego wpisu naprawdę wiele się zmieniło. Przede wszystkim nareszcie po 12 miesiącach dotarły do mnie tak wyczekiwane przeze mnie ząbki. Przyszła od razu większa grupa - 4 sztuki na raz, potem po kilku tygodniach przyszły jeszcze dwa. Nie wiedziałam, że ich przybycie będzie tak dotkliwe. Mama mówiła że dzielnie zniosłam ich pojawienie się i na pewno tak samo przywitam kolejne, bo jeszcze trochę ma ich przyjść. Nie zamierzam być niegrzeczna i niegościnna więc na pewno przyjmę je z otwartą buzią :)
Poza tymi gośćmi zdarzyło się coś jeszcze, mianowicie moje nóżki stały się na tyle silne, że noszą mnie już same. Mama już nie musi mnie dźwigać, gdy chcę się przenieść z jednego miejsca na drugie ( choć nadal lubię gdy mnie nosi na rękach). Teraz po prostu gdy chcę: wstaję i idę. Na początku miałam wrażenie że moja główka i brzuszek są szybsze od nóżek i wtedy się wywracałam. Ale teraz i chodzenie i bieganie wychodzi mi całkiem nieźle. Rodzice próbują też oswoić mnie z niejakim nocnikiem. Nie za bardzo rozumiem dlaczego ten pojemnik tak się nazywa, bo spotykam się z nim tylko w dzień, ale może to się jeszcze zmieni. Na razie siedzę na nim krótką chwilę i niezbyt często. Jak zrobię na nim siusiu to wszyscy się cieszą i mama i tata i nawet on sam, bo zawsze wtedy gra dla mnie muzyczkę. No i chyba tyle z ostatnich nowinek.. Dołączam rzecz jasna parę fotek, żeby nie uszło Waszej uwagi jak bardzo urosłam :)
lubię kaszę
zupełnie przez przypadek sama zrobiłam sobie antypoślizgowe rajstopki
i wiem już jak działają flamastry :)