Taka jestem ostatnio zajęta... że aż nie mam kiedy pisać, a wszystko przez przeprowadzkę, o której zdecydowali rodzice. Mama zorganizowała "domowy bazarek" i wyprzedaje co tylko możliwe od bibelotów do" klunkrów" (fajne te poznańskie słowa) - rzeczy bardziej zbędne, żeby nie mieć ich zbyt dużo do przewożenia i przy okazji uzbierać na inne przedmioty potrzebne na nowym mieszkaniu. Zabawnie było jak mama robiła zdjęcia tym rzeczom i żeby inni wiedzieli jakiego mniej więcej wszystko jest rozmiaru próbowała usadawiać naszą kotkę, ale ona nie do wszystkich zdjęć chciała pozować i w końcu zdecydowała się na niewędrowną i nieruchliwą butelkę wody ze sklepu. Doprawdy nie wiem, dlaczego nie wybrała do tego celu mnie, w końcu jestem bardzo fotogeniczna. Tak więc od kilku dni w naszym mieszkanku ruch niesamowity, jedni wchodzą , drudzy wychodzą, wszystko oglądają, wypowiadają się na temat tego co widzą, pytają o różne rzeczy, i jak to mama mówi są tacy którzy "zaklepują" co nieco. I tego akurat nie rozumiem, nie wiem czy to to samo co wklepywanie, bo o tym terminie wiem, że ma miejsce gdy mama po kąpieli nakłada mi na skórę pachnącą emulsję, ale Ci ludzie wcale niczym się nie smarują ani tym bardziej mama też im nic nie nakłada i w sumie dobrze, bo jeszcze nie miałaby czasu żeby mnie pielęgnować a tego bym jej nie wybaczyła, bo nie ukrywam że uwielbiam te dobranockowe masaże. Zresztą wszystko co mama przy mnie robi zwłaszcza wieczorem jest całkiem sympatyczne i miłe, lubię jak wtedy do mnie mówi i opowiada różne rzeczy, wczoraj na przykład obcinała mi paznokietki i mówiła że musi to robić bardzo często od czasu jak staram się jak najgłębiej wsadzać rączkę do buzi. Mama mnie nawet wyzywa i mówi że jak chcę żeby mnie połaskotała to mam jej dać znać zamiast "gilgać sobie migdałki " bo momentami mam od tego samobadania gardełka odruchy wymiotne. Mówiła też, że ma nadzieję, że nie będę miała zwyczaju obgryzania paznokci w późniejszym wieku i że nie odziedziczę tego zwyczaju po niej i że jakby co, będzie robić wszystko żeby mnie tego brzydkiego nawyku oduczyć i liczy na to, że jej, w przeciwieństwie do babci to się uda. ( widzę, że "że" dużo się na co dzień używa) Tak więc z tych opowiadań mamy naprawdę dużo się dowiaduję i tym samym dokształcam i uzupełniam swoją skromną na tą chwilę wiedzę. Sądzę, że kiedyś może mi się przydać a póki co obserwowanie wszystkiego co mnie otacza naprawdę jest fascynujące...
dowód na to, że co do tej fotogeniczności nie kłamię :)
Mała modelka :) ojjj fotogeniczna to jest na 100% i te oczęta... mmmm ojjj będą chłopcy szaleć....na Jej punkcie :)
OdpowiedzUsuńoj już szaleją i to całkiem duzi chłopcy :)
Usuń